Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski
2376
BLOG

Zła wiadomość - łotry z mafii państwowej mogą spać spokojnie

Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 60

Jest takie powiedzenie, według którego człowiek, który zgadza się ze wszystkimi nie zasługuje na to, by ktokolwiek się z nim zgadzał. Abstrahując od oceny złożoności - absolutnie niełatwej - sytuacji, w jakiej znalazł się prezydent Polski Andrzej Duda i przy całym dla niego szacunku, w sprawie sporu o kształt polskiego sądownictwa postąpił właśnie, jak ów człowiek: wetując ustawy o SN i KRS i przyjmując ustawę o ustroju sądów powszechnych chciał zyskać zadowalając po trosze wszystkie strony sporu o polskie sądy, w efekcie nie zadowolił do końca nikogo. Nie oznacza to, rzecz jasna, że w tej historii nie ma wygranych i przegranych i że obie strony sporu rozczarowane są w równym stopniu. 

Mój mentor, prokurator Andrzej Witkowski prowadzący śledztwo w sprawie nieznanych okoliczności śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, na początku każdego śledztwa zwykł zadawać sobie jedno pytanie: kto zyskał? Gdy znajdował odpowiedź, dalej szło już łatwo. Odpowiedź na to pytanie w tej konkretnej sprawie - kto zyskał: obóz dobrej zmiany czy obóz totalnej opozycji? - jest tak oczywista, jak to, że woda jest mokra. Według informacji, jakie miałem z bliskiego otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, zmiany w sądownictwie miały być pierwszym dużym kamieniem (m.in. obok zmiany Konstytucji), który uruchomi lawinę i w konsekwencji doprowadzi nie tylko do spointowania wielu kluczowych spraw przywracających Polakom najnowszą historię Polski w prawdzie (poprzez dokończenie najważniejszych spraw, jak np. w/w najgłośniejsza i zarazem najbardziej tajemnicza zbrodnia polityczna w PRL), ale też do prawnej oceny w duchu uczciwości i sprawiedliwości całej tej mafii państwowej: Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska, Pawła Grasia, Krzysztofa Bondaryka i dziesiątki innych łotrów podobnego autoramentu. Dzisiejsze prezydenckie weto realizacji tych dążeń oczywiście nie przekreśla, ale z pewnością ich nie ułatwia i odsuwa w czasie. 
Na dokładną analizę całej tej złożonej sytuacji, w której spór o sądy był tylko zręcznym pretekstem (zapewniam: gdyby nie było batalii o sądy, wymyślono by coś innego, cokolwiek, bo cały ten mechanizm napędzający totalną opozycję i część opinii publicznej, którą łatwo manipulować, powstał w głowach „bardzo twórczych ludzi”, a ci naprawdę potrafią planować kolejne ruchy z wielomiesięcznym wyprzedzeniem – o tym oddzielny tekst, niebawem) przyjdzie jeszcze czas. Na dziś oczywiste jest jedno: Bronisław Komorowski et consortes - póki co - mogą spać spokojnie. 
Wojciech Sumliński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo