Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski
4975
BLOG

„ABW”, czyli nic nie jest tym, czym się wydaje

Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

W struktury Unii Europejskiej Polskę wprowadzali kadrowi oficerowie wywiadu. Ci sami, którzy niedługo wcześniej prowadzili spółki z rosyjskimi biznesmenami współpracującymi z rosyjskimi służbami specjalnymi.

„Wiedziałem już wcześniej, że fakt współpracy przedstawicieli polskich i rosyjskich służb miał miejsce, nie miałem jednak zielonego pojęcia, że przedsięwzięcie było prowadzone aż na tak wielką skalę. A tym bardziej nie wiedziałem, że w Światowe Centrum Handlu i Finansów ze Wschodem unurzany był człowiek, który wprowadzał Polskę w struktury Unii Europejskiej.

A było tak. Czynni oficerowie polskiego wywiadu wespół z rosyjskimi biznesmenami kontrolowanymi przez rosyjski wywiad założyli spółkę pod nazwą Światowe Centrum Handlu i Finansów ze Wschodem SA z siedzibą w Warszawie przy ulicy Zielnej 39. Ze strony polskiej znalazły się tam m.in. spółki giełdowe „Elektrim Towarzystwo Handlowe”, kielecki „Exbud” czy „DAL Towarzystwo Handlu Międzynarodowego” SA, jedna ze spółek powiązana z imperium Dariusza Przywieczerskiego, w przeszłości tajnego współpracownika SB, pseudonim „Grabiński”. O DAL zrobiło się głośno, gdy przed swoim blokiem zastrzelony został Andrzej Stuglik, oficer kontrwywiadu wojskowego PRL-u i doradca finansowy w DAL SA. Osoby pracujące w DAL SA pojawiały się także w śledztwie w sprawie zabójstwa generała Marka Papały, ale oczywiście – jak zawsze w tego typu historiach – nikogo nie spotkała żadna poważna „przykrość”. Tuż przed śmiercią Stuglik chwalił się, że czeka na dopływ „dużych pieniędzy”. Miały pochodzić z transakcji, w której pośredniczył, a którą wspólnie organizowały rosyjskie i polskie służby specjalne. Jaka to była transakcja? – nigdy nie ustalono.

Teoretycznie celem biznesowym Światowego Centrum Handlu i Finansów ze Wschodem było pośredniczenie w nawiązywaniu kontaktów biznesowo - handlowych pomiędzy przedsiębiorstwami polskimi i rosyjskimi. W teorii zatem działalność spółki miała być ratunkiem na załamanie handlu ze Wschodem, a rolą Centrum - rozliczanie transakcji barterowych. W następnym etapie spółka miała zajmować się pośredniczeniem w handlu pomiędzy firmami zachodnimi, a firmami rosyjskimi, które miały dostęp do poszukiwanych towarów, jak surowce ziem rzadkich, platyna, diamenty. O rozmachu przedsięwzięcia najlepiej świadczy zapowiedź Centrum, według którego transakcje miały przekraczać kwoty stu milionów dolarów. W powołanie spółki zaangażowały się znane autorytety polityczne i naukowe. Prezesem Rady Nadzorczej został Andrzej Zawiślak, były doradca „Solidarności”, profesor Wydziału Zarządzania UW, minister przemysłu i handlu w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, znany aktywista Stowarzyszenia Polska - Wschód, czyli dawnego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, gdzie działał wspólnie ze Stanisławem Cioskiem, Jerzym Jaskiernią, Longinem Pastusiakiem i Tadeuszem Iwińskim. W skład Rady Nadzorczej weszli także m.in. Jerzy Krawczyk vel Bednarczyk – kadrowy oficer wywiadu – reprezentujący „Interactiv”, Leszek Cichocki vel Ekiert reprezentujący „NAT” i Siergiej Gawriłow – reprezentant firmy „Rospol”.

Funkcję prezesa pełnił Jarosław Mulewicz, także kadrowy oficer Departamentu I MSW, występujący w wywiadzie pod nazwiskiem legalizacyjnym „Golaszewski”. Jarosław Mulewicz był absolwentem handlu zagranicznego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. W następnych latach parał się pracą naukową i wykładami akademickimi na SGPiS oraz kilku uczelniach zagranicznych. Doradzał Fundacji Braci Rockefellerów, a także pracował jako dyrektor departamentu w MSZ. Wespół z Andrzejem Olechowskim i Jackiem Saryuszem -Wolskim został głównym negocjatorem układu o stowarzyszeniu Polski z EWG – i dalej poszło już łatwo. Jarosław Mulewicz został głównym negocjatorem Układu o Stowarzyszeniu Polski z UE, a w latach 2004 -2010 – członkiem Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego. Do dziś jest ekspertem BCC do spraw relacji Polska – Unia Europejska. Z kolei dyrektorem departamentu handlowego został Roman Sobierski – nazwisko legalizacyjne Tąkiel – oficer wywiadu, wcześniej zastępca attaché handlowego w Brukseli. Centrum rozwijało się dynamiczne, a plany były ambitne – plany gospodarcze rzecz jasna. Tyle teoria. W praktyce, jak wynikało z opracowania i potwierdzających je dokumentów, spółka, której kapitał zakładowy wynosił wstępnie dwa miliony dolarów, miała być jedną z firm odpowiedzialnych za obrót specjalny i handel technologiami z Rosjanami, czyli jedną z firm w całym łańcuszku stworzonym przez polski wywiad i podmioty kontrolowane przez rosyjskie służby specjalne. To jedna kwestia. Druga - to niejasne transakcje i operacje finansowe, jakie za pośrednictwem Światowego Centrum realizował polski wywiad. Na przykład takie, jak historia kaliningradzkiej spółki „Trikaz”, która stanowiła zwykłą firmę „przykrywkową”. Jej prezesem był Krzysztof Świerczak – nazwisko legalizacyjne Dakowicz – oficer Zarządu Wywiadu UOP, działający pod przykryciem na terenie obwodu kaliningradzkiego i Rosji. Światowe Centrum prowadziło formalnie interesy z „Trikazem” i ze swoją „spółką córką” w Kaliningradzie – której prezesem był nie kto inny, jak późniejszy wiceminister Wiesław Czyżowicz – ale w pewnym momencie spółki z Kaliningradu zgodnie z planem zaprzestały realizacji opłat za dostarczane towary. Ich dług wynosił około czterystu tysięcy dolarów. Jarosław Mulewicz i Roman Sobierski, by nie narazić się na zarzuty o działanie na szkodę spółki, którą zarządzali, zawarli ugodę o spłacie długu z obiema firmami, których zabezpieczeniem były weksle i określony harmonogram spłat zadłużenia. Jako wierzyciele, nie realizowali jednak weksla i pozwolili, by pieniądze Światowego Centrum bezkarnie wyparowały…

Układałem sobie całość, kawałek po kawałku, element po elemencie, jak karty w pasjansie. Światowe Centrum Handlu i Finansów ze Wschodem, jako spółka akcyjna było przedsięwzięciem prywatnym, z tym, że część akcji miały spółki skarbu państwa, ale inną część inwestorzy prywatni i podmioty zagraniczne – rosyjskie. Wśród inwestorów prywatnych znajdowały się dwie spółki powołane do życia przez funkcjonariuszy polskiego wywiadu „NAT” oraz „ Interactiv”, założone z funduszu operacyjnego, czyli państwowych pieniędzy – pierwsza handlująca bronią, druga – nowoczesnymi technologiami. Spółki te powstały za państwowe pieniądze i zakupiły akcje Centrum, stając się jego akcjonariuszami. Zarząd pozostający w rękach kadrowych oficerów wywiadu Mulewicza i Sobierskiego dopuścił do sytuacji, w której, będąc wierzycielem obu spółek, także założonych przez polski wywiad w Kaliningradzie, nie prowadzono egzekucji długu firm z Kaliningradu. Co stało się z czterystoma tysiącami dolarów? Nigdy nie wyjaśniono.

Kto za to odpowiadał?

Dlaczego generałowie Czempiński i Libera, którzy doskonale o wszystkim wiedzieli, nie wyjaśnili tej sprawy?

Dlaczego „państwowiec”, na jakiego kreowano Andrzeja Milczanowskiego, który także we wszystkim świetnie się orientował, nie powiadomił o machinacjach oficerów wywiadu odpowiednich organów?

Ile podobnych „transakcji”, nigdy nie rozliczonych, przeprowadzili funkcjonariusze Zarządu Wywiadu?

Dużo pytań – mało odpowiedzi.

Stronę rosyjską w Światowym Centrum Handlu i Finansów ze Wschodem reprezentował „Międzynarodowy Kongres Przemysłowców i Przedsiębiorców”. Reprezentantem Kongresu był Aleksiej Kaznaczejew, były funkcjonariusz KGB. Organizacja ta do dziś intensywnie realizuje zadania polegające na rozpoznaniu gospodarczym na Białorusi, w Gruzji, Kazachstanie, na Litwie, Łotwie, Ukrainie i Estonii. Decydujący wpływ na pracę organizacji od samego początku miał Anatolij Turczak, prezes petersburskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców, bliski współpracownik Władimira Putina w czasach, gdy ten robił karierę w KGB. Dzięki Putinowi Turczak dorobił się gigantycznego majątku i obecnie jest właścicielem firmy realizującej kontrakty zbrojeniowe na rzecz rosyjskiego MON-u…

   Miałem dość. Milionowych defraudacji, podwójnych agentów, sprzedajnych szpiegów, niezatapialnych polityków, skorumpowanych funkcjonariuszy i w ogóle tego całego brudnego świata, w którym człowiek i jego los są niczym, a liczy się jedynie to, co praktyczne. Z opracowanego materiału wynikało dla mnie jasno przynajmniej jedno: ludzie służb specjalnych vide Jarosław Mulewicz, do dziś uznany i często występujący w mediach unijny ekspert, czy generał Gromosław Czempiński, powinni figurować w panteonie narodowych" bohaterów". Pierwszy wprowadził nas do Unii Europejskiej, drugi przyłożył rękę do powstania Platformy Obywatelskiej i sprywatyzowania najważniejszych sektorów polskiej gospodarki. Wiedziałem, skąd wynika mój sarkazm. Każdy ma jakąś tam swoją granicę odporności na odkrywanie cynizmu, obłudy i zła.

I ja najwyraźniej swoją właśnie poznałem…”

Fragment książki pt. „ABW” – premiera na Targach Książki na Stadionie Narodowym w Warszawie: 21 maja godzina 13 00. Sala Paryż A.

Wojciech Sumliński

sumlinski.pl


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka