Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski
4413
BLOG

Wielka mistyfikacja, czyli – dzień mafii państwowej

Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski Społeczeństwo Obserwuj notkę 124

 Trzeba zacząć od tego, że III RP nie narodziła się bynajmniej 4 czerwca 1989 roku, lecz blisko pięć lat wcześniej, 30 października 1984 roku. Tego bowiem dnia – jak ustalił prokurator Andrzej Witkowski prowadzący śledztwo w sprawie okoliczności śmierci księdza Jerzego Popiełuszki – a był to dzień oficjalnego poinformowania opinii publicznej o odnalezieniu zwłok księdza Jerzego Popiełuszki (w rzeczywistości wydobytych z Wisły cztery dni wcześniej) Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki, późniejsze wielkie autorytety III, usiedli do stołu z Czesławem Kiszczakiem, Wojciechem Jaruzelskim i Mieczysławem Rakowskim, by dzielić Polskę niczym tort, albo inaczej – by dzielić ją tak, jak to opisał Henryk Sienkiewicz w „Potopie”, w rozmowie Bogusława Radziwiłła z Andrzejem Kmicicem: „Polska to czerwone sukno, rwijmy tak, by jak najwięcej zostało nam w rękach”. To dlatego zbrodnia popełniona na księdzu Jerzym Popiełuszce nazywany jest coraz częściej zbrodnią założycielska III RP, i to między innymi dlatego - choć nie tylko dlatego – przez cały okres III RP mordowano świadków, mnożono trudności i wymyślano bzdurne argumenty, jednym słowem robiono wszystko, by prawda o okolicznościach tej najgłośniejszej, a zarazem najbardziej tajemniczej zbrodni w powojennej Polsce nie ujrzała światła dziennego. Później, w następnych latach, podobnych spotkań w różnych gremiach było więcej i dopiero ich pointą - zorganizowaną wówczas, gdy wszystko co istotne zostało już ustalone - było spotkanie w Magdalence i przy Okrągłym Stole, których konsekwencja stały się wybory 4 czerwca 1989 roku. Jednym słowem – zorganizowano mistyfikację na użytek opinii publicznej, na której przeprowadzono zbiorową lobotomię. Ten proces - ogłupiania narodu - w którym szkodników vide Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Jerzy Buzek, Bronisław Komorowski i wielu innych przedstawiano, jako autorytety, zaś ludzi, którzy naprawdę na takie miano zasługiwali, jako szkodników właśnie, bądź co najmniej oszołomów, trwa do dziś. I na takich właśnie z gruntu fałszywych fundamentach, zbudowano III RP.

Co zatem mamy świętować? Czym była Polska Geremków, Mazowieckich at consortes? Dobrze to widać na przykładzie operacji Urzędu Ochrony Państwa opatrzonej kryptonimem „Zielone Bingo”. Rzecz działa się na początku lat 90, gdy polskie (?) służby specjalne prowadziły wielorakie interesy z wojskowymi służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej, w których pośrednikami bywały szare eminencje pokroju Siergieja Gawriłowa, urodzonego w Kanadzie obywatela państwa Belize, mające wstęp na wszystkie salony polityczne w „wolnej Polsce”. Na jednym z takich interesów mocno ucierpiał nieformalny fundusz operacyjny UOP (znajdujący się właściwie poza jakąkolwiek kontrolą), ale momentalnie wymyślono sposób na jego podreperowanie. Miała nim być prywatyzacja Warty i Banku Śląskiego, której szczegóły do dziś opatrzone są klauzulą najwyższej tajności. W największym uproszczeniu polegała na tym, że do kupna akcji po zaniżonej cenie dopuszczono wyłącznie wybrańców, „wizjonerów” pokroju doktora Jana Kulczyka, którzy weszli w przedsięwzięcie z kilkoma milionami dolarów każdy, by wskutek natychmiastowego wzrostu akcji miliony te błyskawicznie pomnożyć w dziesiątki, a potem w setki milionów. Jak nietrudno się domyślić, służby specjalne nie działały charytatywnie. Później podobne „przedsięwzięcia” przeprowadzano na kopy, powielano wielokrotnie – np. przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej, w której Kulczykowi pomagał generał Gromosław Czempiński - a łączyła je zawsze jedna okoliczność: traciło państwo polskie, zyskiwali „biznesmeni - wizjonerzy”, decydenci w III RP ze świata polityki i służb specjalnych.

Przez następnych kilkanaście lat III RP co najmniej setki osób zginęły w tajemniczych i nigdy niewyjaśnionych okolicznościach. Nie wykryto ani jednego sprawcy żadnego z licznych spektakularnych morderstw. Nie wyjaśniono ani jednego przypadku z wielu głośnych samobójstw. Nie odzyskano ani jednej złotówki ze zdefraudowanych i wytransferowanych za granicę miliardów złotych. A gdy ktoś miał odwagę zapytać, na jakim etapie jest śledztwo, odpowiedź zawsze brzmiała tak samo:” tajemnica państwowa’. Jaka jednak tajemnica państwowa pozwalała protoplastom III RP okłamywać własne społeczeństwo? Brak odpowiedzi na to pytanie zmusza do stawiania kolejnych: Ile jeszcze musi zdarzyć się „samobójstw” czy „wypadków”, ile pieniędzy zostanie wyprowadzonych do rajów podatkowych, nim otworzą się nam oczy i zrozumiemy, że III RP była tworem działającym niczym mafia państwowa?

   Jeśli po tym wszystkim, co przez ponad dwadzieścia lat uprawiania zawodu dziennikarza śledczego miałbym jeszcze jakieś wątpliwości odnośnie oceny wydarzeń poprzedzających i następujących po 4 czerwca 1989 roku, musiałbym niechybnie pozbyć się złudzeń wskutek wydarzeń z ostatnich ośmiu lat, bo skala patologii i mafijnych działań ujawnionych na kanwie „sprawy marszałkowej” przeszła moje najśmielsze oczekiwania, choć przecież wcześniej widziałem już to i owo. Postawa wszystkich bez wyjątku najbardziej opiniotwórczych mediów w „wolnej Polsce”, które mając „na tacy” bezprecedensowe i szokujące zeznania prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego (zeznającego pod odpowiedzialnością karną na temat swoich licznych kontaktów z ludźmi, odnośnie których wiedział - jak sam przyznał - iż mogą pracować dla rosyjskiego wywiadu) nie zamiesiły z jego przesłuchania nawet wzmianki, ujawniona przestępcza prowokacja zaplanowana na szczytach władzy z udziałem najważniejszych osób w państwie, podskórne więzi łączące ludzi pozornie z przeciwstawnych obozów i pozornie nie mających ze sobą nic wspólnego - vide premier Józef Oleksy i prezydent Bronisław Komorowski - czy opisana w książce pt. „Pogorzelisko” psychopatyczna, a bezkarna próba zamordowania oficera ABW, majora Tomasza Budzyńskiego, tylko dlatego, że usiłował ostrzec wykonującego swój zawód dziennikarza przed knowaniami ludzi na wysokich stołkach – to wszystko pozwoliło mi zrozumieć, dlaczego żaden z decydentów III RP nie odpowiedział dotąd za swoje przestępstwa, dlaczego mafia państwowa w III RP miała się tak dobrze - i pozwoliło zrozumieć także i to, że czeka nas długi marsz, by ten stan rzeczy zmienić.      

Czy właśnie to mamy świętować 4 czerwca?

Wojciech Sumliński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo