Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski
3998
BLOG

Paragraf 22 czyli wprost w oparach absurdu

Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski Polityka Obserwuj notkę 153

Paragraf 22, czyli w oparach absurdu

Rzeczywistość III RP za rządów Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego najłatwiej zrozumieć przez pryzmat powieści „Paragraf 22”: „Nie musisz latać (na akcje bombardowania), jeśli jesteś szalony, ale nie chcąc latać dowodzisz, że nie jesteś szalony, bo tylko wariat może chcieć brać udział w niebezpiecznych akcjach”. Ta krótka wykładnia słynnego „Paragrafu 22” z powieści Josepha Hellera jak ulał pasuje do rzeczywistości dzisiejszej Polski. Kiedy ktoś próbuje się w tej rzeczywistości posługiwać racjonalnymi argumentami, wkracza tajna broń, właśnie w postaci paragrafu 22, w którym rządziła żelazna zasada: kiedy niemal wszystkie zachowania są patologiczne, kluczem do zrozumienia rzeczywistości jest absurd. Tę logikę widzę jasno w odniesieniu do propagowanej dziś nienormalności, którą ubiera się w szaty normalności.kontekście logiki z „Paragrafu 22”łatwiej zrozumieć ostatnie wydarzenia związane z rewelacjami tygodnika „Wprost” odnośnie „aneksu” do raportu WSI, który - jak widać dziś - żadnym aneksem nie był. Skąd to wiadomo? PrzemysławWipler i JanuszKorwin Mikke zorganizowali konferencję prasową, podczas której poinformowali, iż z kilku niezależnych iwiarygodnych źródeł wiedzą i mająw tym zakresie absolutną pewność,że materiały opublikowane przez sympatyzujący z prezydentem Komorowskim Tygodnik „Wprost” wyciekły do redaktorów owego tygodnika zprokuratury,która sześć lat temu zabrała jeWojciechowi Sumlińskiemu.Rzeczonemuniżej podpisanemu Sumlińskiemu tymczasem prokuratura - rękami panów z ABW - zrabowała materiały dotyczące przestępczości zorganizowanej, tajnych zeznań świadków koronnych, tajemnicy śledztwa Ks. Jerzego Popiełuszki oraz służb tajnych wykorzystane wmającym blisko dwu milionową widownię programie śledczym „30 minut”, emitowanym w TVP. Żadnego Aneksu ani u mnie, ani u nikogo innego nigdy nie znaleziono – choćby jednej strony! - i wszystkie prowadzone z olbrzymim rozmachem prokuratorskie śledztwa w tym zakresie zostały (zwielkim smutkiem i bólem zapewne) dawno umorzone, z jednego prostego powodu: aneks nigdy nie wyciekł.

Jeżeli zatem Przemysław Wipler i JanuszKorwin Mikke wiedzą, co mówią -

w tym akurat wypadku tprawdopodobne, bowarto przypomnieć, że raz już w tej sprawie zwyciekłyz prokuratury zeznanie interesującego świadka, Bronisława Komorowskiego, było to latem 2008 roku,a więc na samym początku śledztwa prowadzonegow sprawie „afery marszałkowej”, gdy wszystkie zeznania były tajne(!wówczas, co ciekawe, zeznania te trafiły do tygodnika „Najwyższy Czas”, powiązanego Januszem Korwinem Mikke -jeżeli zatem, powtarzając raz jeszcze, panowie Wipler i Korwinn Mikkmówią prawdę, to mamy do czynienia z surrealizmem w postaci czystej: prokuratura, która dokonała przecieku do „Wprost”, wszczęła śledztwo w sprawie przecieku, którego dokonała. tej sytuacji nie mam już wyjścia i pierwszy raz muszę poprzeć pana prezydenta Bronisława Komorowskiego, w imieniu którego do publikacji - sympatyzującego z prezydentem Tygodnika „Wprost” - odniosła się Joanna Trzaska Wieczorek, szefowa prezydenckiego biura: „Ujawnienie tajnych informacji jest kolejnym skandalem w sprawie raportu WSI i należy oczekiwać, że prokuratura tym razem i w przeciwieństwie do wcześniejszych skandali związanych z raportem podejmie odpowiednie działania” - powiedziała.

W pełni popieram oczekiwania pani Joanny Trzaski – Wieczorek: prokuratura bezwzględnie powinna podjąć w sprawie prokuratury odpowiednie działania i koniecznie powiadomić o ich efekcie opinię publiczną (a tak na marginesie pytanie do państwa prokuratorów – czy zlokalizowano autora wycieku z prokuratury zeznań Bronisława Komorowskiego w roku 2008. Żartowałem – to pytanie retoryczne).

Przy absurdach, które gotują nam decydenci III RP, bledną nawet pomysły jednego z bohaterów przywołanego na wstępie „Paragrafu22” Josepha Hellera,w której to powieści niejaki Major Major miał zasadę, że przyjmował petentów wtedy, gdy go nie było, a nie przyjmował wtedy, gdy był obecny.I wszystko to byłoby naprawdę śmieszne, gdyby przede wszystkim nie było straszne i nie dotyczyło spraw naprawdębardzoważnych, wręcz fundamentalnych. Bo to, że publikacja „Wprost”, to element szerszej rozgrywki, jest dla mnie – nawiązując do słów klasyka - „oczywistą oczywistością”. Ciąg dalszy tej rozgrywki z całą pewnością nastąpi - i to szybciej niż później.

 

Wojciech Sumliński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka